Na zmiennym, regulowanym rynku. Rozmowa z Tadeuszem Frączkiem, prezesem zarządu, dyrektorem spółki Sądeckie Wodociągi
– Wod-kan to branża z jednej strony stabilna i spokojna w porównaniu z innymi, w których miałem przyjemność pracować, a z drugiej – niejednokrotnie nie można w niej stosować różnych rozwiązań rynkowych, marketingowych, używanych w branżach mniej regulowanych – mówi Tadeusz Frączek, prezes zarządu, dyrektor spółki Sądeckie Wodociągi
Do wschodniej granicy z Ukrainą nie jest od was daleko…
Ale nie obowiązuje na naszym terenie tak wysoki stopień alarmowy jak np. na Podkarpaciu czy Lubelszczyźnie. Niemniej obecna sytuacja skłoniła nas do audytu wykorzystywanej przez spółkę infrastruktury krytycznej. Do przeglądu własnych zasobów i przygotowania się na wypadek braku prądu czy np. aktów dywersji. Zakupiliśmy m.in. sprzęt potrzebny w sytuacji wyjątkowej, jak dodatkowe agregaty prądotwórcze. Z racji naszej topografii obsługujemy bowiem znaczną liczbę przepompowni ścieków i zbiorników, a wykorzystywane tam urządzenia wymagają ciągłych dostaw prądu. Generalnie, nie zdradzając szczegółów wspomnianego audytu, wyciągnęliśmy wnioski z tej analizy, wprowadziliśmy konieczne zmiany i ulepszenia i myślę, że jesteśmy gotowi na sytuacje kryzysowe.
Również na cyberataki?
Jesteśmy – jeśli można tak powiedzieć – zaawansowani informatycznie i dobrze zabezpieczeni również przed wszelkiego typu atakami hakerskimi. Przede wszystkim odłączyliśmy kluczowe systemy od ogólnie dostępnego internetu, co oprócz innych zabezpieczeń powinno nam zapewnić spokój działania. Fakt, że funkcjonujemy w obszarze infrastruktury krytycznej, nakłada na nas dużą odpowiedzialność. Staramy się też kwestie związane z tym obszarem szerzej nagłaśniać, organizując m.in. konferencję „Infrastruktura Krytyczna Miast”, którą zainicjowali moi poprzednicy – prezes Janusz Adamek i wiceprezes Józef Ciuła wraz z działem badawczo-rozwojowym. Wytyczyli oni kierunek – który kontynuujmy – współpracę ze środowiskami naukowymi, w celu np. stworzenia lepszych systemów w zakresie opomiarowania sieci. Myślę, że dostarczanie wody i odbiór ścieków to tylko część obowiązków, misji spółek wodociągowych. Inną jest uświadamianie odbiorców, współpracowników, samorządów o wyzwaniach i zagrożeniach stojących np. przed aglomeracjami. To nasze podejście wynika częściowo z faktu, że w zakresie własnościowym jesteśmy dość specyficzną organizacją. Miasto Nowy Sącz to nie jedyny właściciel naszej spółki, gdyż zaliczają się do nich również okoliczne gminy oraz – od 2018 r. – Polski Fundusz Rozwoju, który jest bardzo wymagającym udziałowcem, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Skoro o pozytywach… Macie już zatwierdzoną taryfę?
Wniosek składaliśmy w styczniu 2021 roku. Obniżyliśmy w nim nieco cenę za odbiór ścieków, a utrzymaliśmy cenę wody – wówczas gospodarka była jeszcze w miarę stabilna i nic nie wskazywało na to, co wydarzyło się w kolejnych miesiącach. Dziś trudno powiedzieć, czy obowiązująca taryfa to pozytyw. Jak wiele innych spółek wod-kan my również zastanawiamy się, czy nie zrewidować naszych taryf, przede wszystkim z uwagi na skok cen gazu i energii. I o ile gazu zużywamy stosunkowo niewiele, to energii – już tak, mimo że nasza oczyszczalnia jest w 100% samowystarczalną energetycznie. Niestety, nie dotyczy to ZUW-ów.
Czyli rozważacie wniosek o skrócenie okresu taryfowania?
Uważam, że dziś podstawowym problemem wodociągów jest zmienność – rynku, gospodarki, a zwłaszcza prawa. Obowiązują nas trzyletnie taryfy, których aktualność mija jednak chwilę po zatwierdzeniu, o ile w ogóle były adekwatne do ponoszonych dziś kosztów. A odnośnie skrócenia okresu taryfowania – nie wykluczamy tego. Wszystko zależeć będzie od kwestii finansowych...
…na których właśnie pan się koncentruje. Sprawy techniczne to w Sądeckich Wodociągach domena wiceprezesa.
Tak, wprowadziliśmy w spółce podział kompetencji. Ja patrzę na przedsiębiorstwo przez pryzmat finansowy, organizacyjny, natomiast wiceprezes Sławomir Rajski odpowiada za sprawy techniczne. Każdy koncentruje się na obszarze, w którym jest specjalistą, choć ściśle współpracujemy ze sobą, wprowadzając takie rozwiązania techniczne, które pozwolą na optymalizację i generowanie oszczędności. Zresztą podobne spojrzenie miał mój poprzednik, który rozpoczął wdrożenie automatycznego systemu odczytów wodomierzy. Dziś mamy na 100% wodomierzy założone nakładki. Niewiele przedsiębiorstw wod-kan ma aż tak zaawansowany system w tym zakresie, który pozwala na uzyskiwanie danych online, w oparciu o rozwiązanie firmy Diehl Metering. Uważam, że jak najdalej idąca automatyzacja to jedyna droga dla spółek takich jak nasza, choć chciałbym podkreślić, że nie wdrażamy cyfryzacji tylko po to, żeby być w krajowej czołówce, ale by uzyskiwać poprawę efektywności, by walczyć ze stratami wody. Dzięki onlinowemu systemowi sczytywania danych z wodomierzy oraz 67 strefom wiemy dokładnie, ile wody wpływa i wypływa, ile pobierają nasi klienci, ile jej tracimy, czy są np. jakieś „nadprogramowe” przyłącza, które należy zlokalizować.
Waszych klientów również zachęcacie do „cyfryzacji”.
Wdrożyliśmy np. rozwiązanie, które pozwala nam na wysyłanie smsów alarmowych. Zgodnie z przepisami woda, która przepłynie przez wodomierz, staje się własnością klienta. Często wspominamy o tym w mediach zachęcając jednocześnie naszych odbiorców, aby przechodzili na automatyczne biuro obsługi i na e-faktury. Po pierwsze – w ten sposób dba się o środowisko. Po drugie, dzięki temu, że odbiorcy wyrażą zgodę na otrzymanie alarmowego smsa, możemy informować ich o nietypowej ilości zużywanej wody, w nietypowych porach, co często wiąże się z wyciekami. Pamiętam tu zwłaszcza jeden przykry wypadek, gdy klientowi przez tydzień wyciekło tyle wody, że musieliśmy mu wystawić rachunek na kilkanaście tysięcy zł. Niestety, według przepisów woda została sprzedana i taka faktura nie podlega umorzeniu. Nie mamy tu dużego pola manewru, nie możemy np. zaproponować w ramach upustu dodatkowej wody… Cóż, taka branża. Z jednej strony stabilna i spokojna w porównaniu z innymi, w których miałem przyjemność pracować, a z drugiej – niejednokrotnie nie można w niej stosować różnych rozwiązań rynkowych, marketingowych, używanych w branżach mniej regulowanych. Możemy – jak wspomniałem – zachęcać do naszych cyfrowych rozwiązań, które dobrze się sprawdzają. W zeszłym roku wysłaliśmy ponad 400 smsów alarmowych, w bieżącym już około 100.
Mówił pan wcześniej o w 100% niezależnej energetycznie oczyszczalni ścieków. Macie jeszcze inne plany związane z własnymi źródłami energii?
Rozważamy budowę małych elektrowni wodnych. Chcemy z jednej strony uniezależnić się od skoków cen prądu, ale też wyjść naprzeciw inicjatywie Europejskiego Zielonego Ładu. Obecnie jesteśmy na etapie budowania koncepcji, w następnej kolejności będziemy wnioskować o środki na jedną lub nawet dwie elektrownie, które zaspokajałaby nasze potrzeby w 100%, a przez niezależność energetyczną moglibyśmy chronić ceny taryfowe. Jak mówiłem, mamy już doświadczenie w produkcji własnego prądu. Pierwszy kogenerator zainstalowaliśmy w naszej oczyszczalni w 2005 roku, w 2019 r. wymieniliśmy go na mocniejszy, spalający cały wytworzony biogaz, pozwalający na uzyskanie 527 kW mocy energetycznej i 640 kW mocy cieplnej.
Jaka to oszczędność?
Rzędu 1 mln 400 tys. zł rocznie – jeszcze po cenach z 2021 r. Teraz będzie to co najmniej 2 mln, a może nawet 2 mln 200 zł. Wiele spółek wciąż nie korzysta z takich rozwiązań, do których implementacji – patrząc na przytoczone cyfry – bardzo zachęcam. Dodam tylko, że inwestycja w wysokości 2 mln zł, które wydaliśmy na wymianę kogeneratora, zwróciła nam się w ciągu 15-18 miesięcy. To chyba jedna z najlepszych stóp zwrotu w przedsięwzięciu inwestycyjnym, jakie miałem w historii mojego zarządzania.
Poza cenami energii, wiele przedsiębiorstw z branży musi zmierzyć się z problemem zagospodarowania osadów.
Na szczęście takich trudności nie mamy. Współpracujemy od lat ze stabilnym odbiorcą, który odbiera nasze osady. Ale faktycznie, to dla wielu duży problem. Nie wiemy, w jakim kierunku pójdą przepisy związane z ich zagospodarowaniem, ale miejmy nadzieję, że zostanie zachowany pewien rozsądek w tych działaniach. Ekologia nie może być zupełnie oderwana od realiów ekonomicznych.
W tym roku obchodzicie 110 lat istnienia. Czego życzyłby pan waszej spółce?
Życzę dalszej, dobrej współpracy naszych udziałowców. By wodociągi trwały, rozwijały się przez kolejne 110 lat lub nawet dłużej. Trudno sobie wyobrazić, jakie będą wyzwania za 10, 20 lat. Nie wiedzieli tego i nasi przodkowie, którzy tworzyli wodociągi w Nowym Sączu. Wiadomo jedno: ciągle płynie woda. To fakt, który się nie zmienił i oby pozostał bez zmian.
Komentarze