RWĄCA RZEKA – płynna adaptacja do zmiennych okoliczności
O zmianach, motywowaniu zespołów i szczęściu, które przynosi osiąganie wyznaczonych celów – mówi Józef Natonek, prezes Wodociągów Jaworzno, w rozmowie z Beatą Halamą, prezeską Wodociągów Ziemi Cieszyńskiej i Stowarzyszenia Wodociągowców Województwa Śląskiego.

Beata Halama: Rok 2004 zapisał się w historii kilkoma ważnymi wydarzeniami. Powstał Facebook, Polska – wraz z dziewięcioma innymi krajami – wstąpiła do Unii Europejskiej, a pierwszego grudnia stery w Wodociągach Jaworzno objął Józef Natonek. Czy – patrząc na minione 20 lat – można powiedzieć, że twoja firma to taki kameleon, gotowy do zmian i płynnej adaptacji do zaistniałych okoliczności?
Józef Natonek: Poczułem się trochę staro, ale trudno, jakoś przeżyję (śmiech). Chciałbym zacząć od tego, że nie uważam, iż to firma – tak ogólnie – adaptuje się do nowych okoliczności, a przede wszystkim ludzie. To oni są motorem wszystkich zmian, to oni są firmą. Ważne jednak, by byli to DOBRZY ludzie. Nasuwa mi się tu przy okazji mała dygresja… Kiedyś byłem świadkiem sytuacji, gdy spotkało się dwóch prezesów i jeden mówi do drugiego: „Słuchaj, stary, ilu ludzi u ciebie pracuje?”. A ten odpowiada: „Mam nadzieję, że 50%”...
Pracownicy w naszych spółkach boją się jednak zmian. Cenią sobie stabilizację, choć – równocześnie – czy nie jest ona takim „siedzeniem na kanapie przez całe życie”? Niby wygodnie, ale nic się nie dzieje. Jak tobie udało się przekonać zespół, że „nowe” to nie zagrożenie, a szansa?
Pewien filozof już 2000 lat temu powiedział, że jedyną pewną rzeczą w naszym życiu jest zmiana. Zgadzam się z tym całkowicie. A odnośnie wspomnianej przez ciebie stabilizacji… Jacek Walkiewicz, świetny mówca motywacyjny, inspirator, psycholog, mentor, stwierdził kiedyś, że najlepiej był ustabilizowany wtedy, gdy wypadł mu dysk z kręgosłupa i przez miesiąc był całkowicie uziemiony. Sztaudynger z kolei napisał, że stabilizacja motylka to szpilka. Więc jeżeli któryś z prezesów w firmach wodociągowych ma takie cele i wyzwania, żeby przez najbliższe dwa, pięć, dziesięć lat mieć ustabilizowaną firmę, jest to droga donikąd. Dla mnie i dzisiaj, ale też w momencie, kiedy zaczynałem swoją karierę w wodociągach, kluczowe było, żeby nastawić się na dobre relacje między ludźmi. I nie chodzi tylko o to, żeby tworzyć jakieś towarzystwa wzajemnej adoracji, ale byśmy się szanowali i godnie traktowali. To niezbędne, żeby skutecznie wprowadzać zmiany.
Wiem, że przez minione lata zmienne okoliczności i nieoczekiwane wyzwania były dla ciebie codziennością, ale czy miałeś taki moment – zwłaszcza na początku kariery – w którym pomyślałeś: „tego się nie spodziewałem”?
Te zmienne okoliczności i wyzwania serwuje mi mój właściciel, czyli prezydent. Cóż, taka jego rola i nie ma co tutaj dyskutować… Pamiętam, że 20 lat temu, kiedy zaczynałem swoją karierę, podstawił przede mną dwa wyzwania: wybudować 100 kilometrów kanalizacji oraz nowe ujęcie wody w mieście, tak żebyśmy mieli ją z własnych źródeł i stali się całkowicie niezależni. Proszę wziąć pod uwagę, że był to czas, kiedy przeszedłem do nowej firmy, mało kogo znałem, a na „dzień dobry” otrzymałem niełatwy do realizacji cel. Starałem się jednak mocno zaszczepić pracownikom poczucie, wiarę, że postawione zadanie wykonamy i powiem szczerze, że przyniosło to duży skutek. Zresztą wspomniany Jacek Walkiewicz również mówi o tym, że by innych zapalać, samemu trzeba płonąć. Podpisuję się pod tym dwoma rękami. To moje przekonanie, że zrealizujemy wyznaczone cele, często przekazywałem pracownikom na spotkaniach. Ale proszę nie myśleć, że przychodziliśmy co tydzień do sali konferencyjnej, chwytaliśmy się za ręce i krzyczeliśmy: „Do it, just do it!”. Nie, tak to nie wyglądało…
Dopowiedz jeszcze, czy udało ci się zrealizować to zadanie?
Myślę, że moja obecność w firmie po tylu latach jest pozytywną odpowiedzią na to pytanie. Trzeba tu jednak dodać, że w tym czasie pojawiło się wiele okoliczności sprzyjających inwestycjom – spłynęły np. fundusze z Unii Europejskiej. Z drugiej strony jestem przekonany, że okoliczności sprzyjają tym, którzy je widzą i z nich korzystają. Zrealizowaliśmy więc postawione nam zadania, ale najważniejsze dla mnie było wówczas, że mogłem spokojnie spojrzeć w oczy każdemu pracownikowi i powiedzieć proste „dziękuję”. Dziękuję za to, że uwierzyliście we mnie.
Ciąg dalszy wywiadu dostępny w drugim wydaniu czasopisma Kierunek Wod-Kan 2/25 (s. 88) - zobacz e-wydanie tutaj
Powyższa rozmowa jest zapisem wywiadu publicznego: „RWĄCA RZEKA – płynna adaptacja do zmiennych okoliczności”, który odbył się podczas XI Konferencji Zarządzanie Przedsiębiorstwem WOD-KAN w Wiśle.
Komentarze