Wieś to nie miasto
Gospodarka komunalna miast, w porównaniu do wsi, to zupełnie inny świat. Wobec tego przepisy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach powinny być odmienne dla terenów miejskich i wiejskich.
Czy można stworzyć jednakowe prawo ekologiczne dla terenów wiejskich o zabudowie jednorodzinnej, z co najmniej kilkuarowymi działkami lub wielohektarowymi gospodarstwami, gdzie brak zakładów przemysłowych, uciążliwych dla środowiska oraz dla wysoce zurbanizowanych terenów miejskich? 61% mieszkańców Polski to mieszkańcy miast, 39% wsi. Całkiem inny jest współczynnik zaludnienia i inne problemy w gospodarce komunalnej. W kształtowaniu prawa ekologicznego, gospodarce wodno-ściekowej i śmieciowej, te aspekty powinny być bardzo mocno wzięte pod uwagę. Opiszę tu sytuacje bardzo oczywiste, ale gdzie uwzględniane?
Odpady na terenach wiejskich
Przy podstawowej edukacji ekologicznej i zachętach finansowych (za odbiór odpadów trzeba płacić), przy zorganizowanej zbiórce selektywnej szkła opakowaniowego w kolorach, plastiku PET, folii, plastiku twardego, makulatury, gumy, struktura odpadów – mimo segregacji na terenach wiejskich – może być następująca:
• odpady organiczne 0-2%,
• szkło różne: 5-20%,
• niektóre budowlane: 10%,
• opakowania wielowarstwowe: 5-20%,
• pieluszki jednorazowe: 5-15%,
• plastik, folia: 5-20%,
• popiół: 5 - 50%.
Nie da się uniknąć tego, by w zmieszanych odpadach komunalnych nie znalazły się odpady niepożądane (np. organiczne), co spowodowane jest lenistwem niektórych (jak popiół).
Obserwując moją gminę stwierdzam, że kompostowanie odpadów organicznych odbywa się bezpośrednio w gospodarstwach domowych, odpady żywnościowe używane są do karmienia zwierząt. Odpady biodegradowane, produkowane przez szkoły, przedszkola, kompostowane są przy oczyszczalniach ścieków.
Średnioroczna ilość odpadów deponowanych na składowiskach wynosi 50 kg/rok, zbieranych selektywnie – 10 kg/mieszkańca/rok. Szacunkowo, obserwując moją rodzinę, kompostuje się następne 60 kg/mieszkańca/rok.
Odpady elektroniczne, baterie, świetlówki, lodówki zbierane są w punkcie odpadów niebezpiecznych i przekazywane są wyspecjalizowanym firmom. Nie istnieje problem odpadów wielkogabarytowych (drewno ze starej kanapy czy szafy używane jest do ogrzewania domu).
Średnioroczna ilość odpadów deponowanych na składowiskach wynosi 50 kg/rok. |
Co da ustawa?
Co do zmiany ustawy, wg mnie wprowadzi ona spory bałagan. Załóżmy, że 61% populacji z miast mieszka w zabudowie wielorodzinnej. Tam bardzo trudno o selekcję. Problem wywozu odpadów załatwiają w większości spółdzielnie mieszkaniowe i wspólnoty.
Mieszkańcy solidarnie ponoszą opłaty za odbiór odpadów i wszystko działa, również w terenach wiejskich, bo przez lata gminy całość zorganizowały. Zmiana ustawy wszystko burzy.
W sytuacji traktowania śmieci jak towar (bo tak powinny być traktowane) ingerencja państwa powinna być bardzo ograniczona. Bardzo oczywista winna być natomiast relacja konsument – przedsiębiorca. Gmina musi być tylko strażnikiem przestrzegania dobrego prawa, a nie pośrednikiem w działalności gospodarczej.
Jeszcze jeden aspekt, a mianowicie motywacja do segregacji, czemu nie sprzyja ustawa. Wprowadzanie podatku zamiast faktycznej opłaty za ilość i jakość odpadów
znów zburzy istniejący już porządek.
Zmiany w prawie powinny być bardzo rozsądne. Ustanawianie przepisów, które nie przetrwają choćby kilku lat, jest naganne. Są one bardziej restrykcyjne, niż wymagają tego dyrektywy unijne.
Wyrazistym przykładem był Bałtyk latem. W Polsce zakaz pływania, a w Niemczech 100 m dalej woda już nadaje się do kąpieli. Czy to inna woda? Nie, rozsądniejsi ludzie.
Autor: Jan Życiński, dyrektor ZGKG w Rozprzy
Źródło fot.: www.sxc.hu
Artykuł został opublikowany w magazynie "Ochrona Środowiska" nr 3-4/2012