Niemożliwe nie istnieje
Prowadziliście jedne z największych inwestycji w polskich wodociągach. Jakie pani umiejętności z zakresu zarządzania były pomocne przy realizacji tych przedsięwzięć?
Mam osobowość lidera. Zawsze skupiam wokół siebie grupę osób, które udaje mi się zaszczepić swoją wizją i skutecznie motywować do działania. Jestem też szefem, który nie unika delegowania zadań i jednocześnie lubi kontrolować ich realizację, bo nawet wobec siebie mam ograniczone zaufanie. W końcu jesteśmy tylko ludźmi i wszyscy popełniamy błędy, z których zawsze powinniśmy jednak wyciągać prawidłowe wnioski.
Mam wrażenie, że optymalnie korzystam z potencjału mojego zespołu, a jednocześnie jestem przekonana co do prawidłowego przebiegu realizacji celów. Jednego jestem pewna: w ocenach ludzi i ich zasług dla firmy nigdy nie kieruję się uczuciami, zawsze opieram się na faktach.
Skuteczne prowadzenie szerokiego spektrum poważnych inwestycji to wypadkowa wielu czynników, nad którymi trzeba zapanować. Jednym słowem, drogą do sukcesu jest praca bardzo kompetentnego zespołu na odcinku realizacyjnym, a także perfekcyjny monitoring procesów. Aby skutecznie i precyzyjnie oceniać realizację zakresu rzeczowego robót oraz jego spójność z finansowaniem zadań inwestycyjnych, utworzyliśmy specjalne stanowisko. Dzięki temu, monitorując setki budów, jednocześnie byłam pewna, że projekty nie były zagrożone ani pod względem rzeczowym, ani finansowym.
Jak choćby rozbudowa i modernizacja „Czajki”?
To było ogromne przedsięwzięcie pod względem rzeczowym, technologicznym i finansowym, w dodatku realizowane w ramach wyjątkowo napiętego harmonogramu, na terenie obiektu, który ani na chwilę nie został wyłączony z eksploatacji. Ryzyko tej inwestycji było bardzo wysokie. Jednak jestem zdania, że nigdy nie można się poddawać. Do każdego trudnego zadania należy podchodzić zdroworozsądkowo i z dystansem. Nie ma sytuacji nie do pokonania, chociaż czasem rzeczywistość potrafi nas negatywnie zaskoczyć. Warto wziąć wtedy głęboki oddech, nigdy nie wpadać w panikę i zawsze z uporem dążyć do celu. Osobiście nie mam w zwyczaju łatwo kapitulować, a niemożliwe – według mnie – w większości przypadków po prostu nie istnieje, chociaż mierzyłam się w życiu niekiedy z bardzo trudnymi zadaniami.
Na przykład?
W 1995 roku powierzono pięcioosobowej grupie – w tym mnie – misję stworzenia od podstaw Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Z pozostałymi członkami zarządu rozpoczęliśmy pracę, dosłownie mając w jednej ręce nominację, a w drugiej ustawę. Proszę mi wierzyć, na samym początku nie mieliśmy wtedy nawet służbowej kartki papieru ani długopisu, a o wynajętej siedzibie nawet nie wspomnę… Zaczynaliśmy od zera, jednak dzięki naszej determinacji, a także pełnej solidarności całego ówczesnego środowiska i zwykłej życzliwości kolegów bankowców, stworzyliśmy od podstaw instytucję, która teraz, posiadając wielomiliardowy potencjał finansowy, jest gwarantem zaufania zwykłych obywateli do polskiego system bankowego. Z tego jestem naprawdę dumna!