Coraz więcej firm przemysłowych chce kontraktować zieloną energię
Zapowiada się gorący okres w branży wiatrowej. Coraz więcej firm przemysłowych chce kontraktować zakup zielonej energii dla swoich zakładów – zapowiadają Janusz Gajowiecki i Kamila Tarnacka z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Ostatnie tygodnie i miesiące dla energetyki wiatrowej w Polsce wyglądają dość dobrze. Jeszcze kilka miesięcy temu rząd trzymał rozwój tego rynku na zaciągniętym hamulcu, a teraz czekamy na aukcję, w której zamówi energię z wiatraków o łącznej mocy 2,5 GW. Co tak naprawdę się wydarzyło?
Janusz Gajowiecki: W ostatnich miesiącach faktycznie możemy przekazywać coraz więcej pozytywnych informacji, z czego sami się cieszymy. Zmiana optyki polskich polityków wobec wiatru bierze się z kilku przesłanek. Nie byłbym sobą, gdybym nie zaznaczył, że jest to efekt ciężkiej pracy i wielu rozmów, jakie z Ministerstwem Energii przeprowadził PSEW. Po drugie kierunek narzucany przez Brukselę jasno pokazuje, że energetyka wiatrowa jest Polsce niezbędna do osiągnięcia celów redukcji emisji na 2020 i 2030 rok. Po trzecie następują też kolosalne zmiany rynkowe, dzięki którym energia z wiatru jest atrakcyjna cenowo w porównaniu z tą z węgla. I jest na nią ogromny popyt.
Kto w Polsce interesuje się kupnem energii z wiatru?
JG: Odbiorcy biznesowi. Podpisany przez Mercedesa w ubiegłym roku kontrakt PPA (Power Purchase Agreement) na zasilanie fabryki silników energią z odnawialnych źródeł (OZE), stał się świetnym przykładem dla innych. Obecnie zgłaszają się do PSEW liczne firmy, które również chciałyby kontraktować zakup zielonej energii, właśnie tej z wiatru, dla swoich zakładów przemysłowych. W chwili gdy energią z wiatru interesują się już nawet PKP i KGHM, myślę, że możemy mówić o przełomie.
Czy PSEW wobec takiego zainteresowania będzie pośrednikiem między wytwórcami energii z wiatru a biznesem?
JG: Nie będziemy pośrednikiem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Budujemy natomiast platformę współpracy, która ma łączyć sprzedających energię z jej odbiorcami, a przede wszystkim pracować nad zmianą regulacji uniemożliwiających dziś taką współpracę. O zadaniach tej platformy będziemy informować podczas inauguracyjnego spotkania, które odbędzie się podczas tegorocznej Konferencji PSEW w Serocku.
W perspektywie tego roku mamy kolejną aukcję, w której rząd zakontraktuje budowę farm o mocy 2,5 GW. Jednak będą one bazować na starych pozwoleniach na budowę i starych turbinach. Czy coś jeszcze może się zmienić?
Kamila Tarnacka: Cały czas rozmawiamy z ME, na korzyść inwestorów przemawia fakt, że również rząd potrzebuje nowych inwestycji.
A jeśli chodzi o zasadę 10H? Może warto kuć żelazo, póki gorące i również zabiegać o jej usunięcie?
KT: To również obszar naszych zainteresowań i działań. Mamy sygnały, że zasada 10H (tak określany jest zakaz budowy wiatraka w odległości od zabudowań mniejszej niż 10-krotność jego całkowitej wysokości, przyp. red.) może nie dotyczyć repoweringu, czyli kompleksowej modernizacji istniejących projektów, co już samo w sobie byłoby bardzo dobrym sygnałem dla projektów wiatrowych.
Jeśli chcemy utrzymać konkurencyjność polskiej gospodarki w Europie i pozycję naszych eksporterów, to nie możemy poprzestawać jedynie na inwestycjach, które rozpoczęły się po ubiegłorocznych aukcjach, ale musimy pracować nad kolejnymi projektami. Wiatr ma do odegrania kluczową rolę w procesie sprawiedliwej transformacji naszej gospodarki i energetyki. Farmy na lądzie, po odblokowaniu ograniczeń lokalizacyjnych, mogą skutecznie i trwale obniżać cenę energii, znajdująca się dziś pod presją rosnących kosztów wytwarzania prądu z paliw kopalnych.
Ustawa offshorowa, regulująca zasady budowy nowych farm wiatrowych na Bałtyku, ma szansę pojawić się w tym roku? Tu głosy są rozbieżne.
KT: Jesteśmy dobrej myśli. Według nowego raportu, który przedstawiliśmy jako PSEW, energetyka wiatrowa na morzu będzie dodatkowym impulsem dla rozwoju polskiej gospodarki. Działające w kraju firmy mogą dostarczyć nawet 50 proc. komponentów potrzebnych do zbudowania morskich farm wiatrowych. Obecnie większość tych podmiotów nastawiona jest na eksport, ale skala ich działalności mogłaby być zdecydowanie większa, gdyby otworzył się dla nich rynek krajowy. Według naszych szacunków, już 6 GW mocy na Bałtyku stworzy 77 tys. miejsc pracy, wygeneruje około 60 mld zł wartości dodanej do PKB i przyniesie 15 mld zł wpływów z tytułu podatków CIT i VAT. A to dopiero początek. Potrzebne są przepisy, które jasno wytyczą rozwój tego sektora w Polsce i wierzymy, że ich pojawienie się to może być już kwestia miesięcy.
Komentarze