Partner serwisu

Nie ma problemów z wodą

Kategoria: Wywiady

O najważniejszych aktualnie zagadnieniach związanych z gospodarką wodną, ochronie przeciwpowodziowej i problemach z wodą, których w rzeczywistości nie ma, mówi p.o. prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej Janusz Wiśniewski.

Nie ma problemów z wodą

• Jakie są obecnie najistotniejsze problemy gospodarki wodnej?
Jest ich bardzo wiele. Od lat powtarzamy, że zasoby wodne należy bilansować, łącznie wody powierzchniowe, podziemne w aspekcie jakościowym i ilościowym. Nadal nie jest to doceniane.
W dalszym ciągu gospodarkę wodną postrzega się przez pryzmat utrzymania rzek. Dla mnie jest to sprawa drugorzędna. Jeżeli nie będziemy mieli wody w dostatecznej ilości i dobrej jakości, to nie pomogą nam najlepiej utrzymane rzeki i setki budowli hydrotechnicznych, które wybudujemy, nawet pod hasłem ochrony przed powodzią. Będą one bowiem niepotrzebne.
Nie mamy w Polsce dobrych bilansów wodnych. Nie potrafimy w dalszym ciągu wydawać pozwoleń wodnoprawnych na podstawie zbilansowanych zasobów wodnych zarówno powierzchniowych, jak i podziemnych. Uważam, że źle wydajemy pozwolenia wodnoprawne. Powinniśmy oddzielić utrzymanie rzek od zarządzania gospodarką wodną.


• A co z ochroną przeciwpowodziową?
Drugim aspektem jest ochrona przeciwpowodziowa. Decydenci uważają, że potrzebne są przede wszystkim obwałowania, zbiorniki, budowle hydrotechniczne na rzekach, regulacje rzek. Zgadzam się, ale to nie wszystko. Są również te nietechniczne elementy ochrony przeciwpowodziowej, które realizujemy już w Polsce, czyli opracowywanie map zagrożenia i map ryzyka powodziowego, a na ich podstawie do 2015 planów zarządzania ryzykiem powodziowym. W Polsce będziemy je robili dla dorzeczy i regionów wodnych. Ochrona przed powodzią nie może polegać tylko na wybudowaniu wałów przeciwpowodziowych (najgorszy z możliwych sposób ochrony), zbiorników, kanałów i innych budowli, lecz musi zostać włączona strategia ograniczania strat powodziowych. Temu celowi służy tzw. Dyrektywa Powodziowa.


• Na jakim etapie są inwestycje: zbiornik Racibórz, Wrocławski Węzeł Wodny, zbiorniki na Nysie czy zbiornik Włocławek?
Podjęliśmy wspólne decyzje z prof. Zaleskim, który prowadzi Biuro Koordynacji Projektów w Banku Światowym we Wrocławiu. Wyprostowały one ścieżkę inwestycyjną zbiornika Racibórz, ale również Wrocławskiego Węzła Wodnego. Wojewoda śląski wydał pozwolenie zintegrowane. Teraz czas na wyłonienie wykonawcy. Mogę obiecać, że w przyszłym roku, w maju, czerwcu, najpóźniej w lipcu, wchodzimy na budowę. Nie zakończymy inwestycji do końca 2014, ale do końca 2015 może się udać.

Wrocławski Węzeł Wodny ma już 9 przetargów rozstrzygniętych i roboty powinny się rozpocząć. W przypadku Nysy organizacje przyrodnicze, pozarządowe, niestety przeszkadzają. Żądają wybudowania specjalnej przepławki, która wg mnie jest bardzo kontrowersyjna, wręcz niemożliwa do realizacji. Dlaczego? Ponieważ absolutnie nie można „wchodzić” w ekran uszczelniający zaporę. To grozi katastrofą i żaden odpowiedzialny inżynier nie podejmie się takiego zadania. Czy aby ryba mogła pokonać zaporę, mamy ryzykować katastrofę budowlaną o nieobliczalnych skutkach?


• A co ze zbiornikiem Włocławek?
To odrębny problem. Zadanie, polegające na remoncie poszczególnych elementów konstrukcyjnych zapory zbiornika Włocławek, jest po przetargach. Wykonaliśmy cały szereg ekspertyz, mających odpowiedzieć na pytanie, czy remont nie będzie pomocą publiczną dla elektrowni. Jeżeli przekonamy naszych decydentów, a myślę, że jest to możliwe, to jeszcze w tym roku rozpoczniemy prace.


• Wróćmy do raciborskiego zbiornika. Wspomniał pan, że inwestycja jest na właściwej drodze. Zanim tak się stało, minęło jednak wiele lat. Co doprowadziło do takiego opóźnienia?
Brak decyzyjności w odniesieniu do zagadnień wymagających pilnego rozwiązania. Dotyczyło to takich spraw, jak nabycie praw autorskich do projektów, wydania pozwoleń wodnoprawnych, podjęcia decyzji o poziomie wynagradzania zespołu realizacyjnego, o zaangażowaniu kierownika zespołu realizacyjnego itp. Przez wiele miesięcy nie podejmowano żadnych decyzji. Od lutego br. decyzje zapadały błyskawicznie i nie odnotowaliśmy żadnych błędów. Uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie w prawidłowej i zgodnej z harmonogramem realizacji budowy zbiornika. Chociaż problemy na pewno wystąpią, chodzi tylko o to, aby szybko je rozwiązywać. Teraz kluczem do sukcesu jest prawidłowe zarządzanie i monitoring postępów.


• Jaki ma sens Wrocławski Węzeł Wodny bez zakończenia budowy zbiornika Racibórz?
Wrocławski węzeł ma swoją określoną funkcję. Jest oczywiste, że obie inwestycje spełnią założone cele – obniżenie ryzyka powodziowego na Odrze, w tym w szczególności dla Wrocławia. Jednak zlewnia Odry powyżej Wrocławia stanowi także poważne zagrożenie dla tego miasta. Katastrofalne opady deszczu mogą się zdarzyć nie tylko w górnej partii zlewni obejmującej zbiornik Racibórz, ale także w części zlewni poniżej zbiornika raciborskiego i wtedy węzeł wrocławski zadziała od razu. Natomiast wykonanie wszystkich inwestycji przewidzianych w tym rejonie, w tym zbudowanie zbiornika w Raciborzu poprawia stan bezpieczeństwa na całym odcinku Odry w górnym jej biegu i chroni Wrocław.


• Czy efekty wdrażania KPOŚK są pana zdaniem zadowalające?
Biorąc pod uwagę olbrzymi wysiłek, który został włożony i kwoty, które zainwestowaliśmy, to działania należy ocenić pozytywnie. Mimo że prawdopodobnie nie osiągniemy efektu zgodnego z traktatem wejścia do Unii Europejskiej.


• Jakie jest pana zdanie co do zmian, które ma wprowadzić nowa ustawa Prawo wodne?
Przede wszystkim istotne jest rozdzielenie funkcji utrzymania rzek, od funkcji zarządzania gospodarką wodną, które rozumiem jako wydawanie pozwoleń wodnoprawnych zgodnie z bilansami zasobów wód i zgodnie z planami gospodarowania wodami. Nie wolno patrzeć na gospodarkę wodną tylko przez pryzmat utrzymania wód. Nowoczesna gospodarka wodna to głównie dwie dyrektywy UE – Ramowa Dyrektywa Wodna i Dyrektywa Powodziowa. Oczywiście jest to wielkie uproszczenie, gdyż dla funkcjonowania całości potrzeba znacznie więcej, np. właściwego systemu opłat, czyli ekonomizacja gospodarki wodnej. To są bardzo skomplikowane zagadnienia i znalezienie właściwego rozwiązania jest niezwykle trudne.


• W ostatnim czasie bardzo dużo mówi się o braku wody. Jakie w związku z tym rozwiązania są możliwe do realizacji?
Od momentu wykazania oznak suszy hydrologicznej wprowadziłem cotygodniowe monitorowanie problemów występowania braku wody dla ujęć komunalnych i przemysłowych. Obserwujemy bardzo niskie stany wody w rzekach, np. w Warszawie są tak niskie, że odkryte zostały skarby, które usiłowali wywieźć najemcy szwedzcy. Natomiast z monitoringu nie mam żadnych sygnałów, że jakiekolwiek ujęcia wody – komunalne lub przemysłowe – mają problemy z zaopatrzeniem w wodę. Dzieje się tak dlatego, że dopracowaliśmy się alternatywnych źródeł poboru wody. Te ujęcia bazują na wodach podziemnych, które nie są wrażliwe na suszę występującą na powierzchni. Mamy dostateczne zasoby wód podziemnych i to te zasoby pozwalały na przeczekanie kryzysu. Wyjątkiem były tereny podgórskie, gdzie występują problemy z zaopatrzeniem w wodę ludności. Ale głównie dlatego, że bazuje się tam na pierwszym poziomie wodonośnym, czyli płytkich studniach gospodarskich. Gdyby sięgnięto po wody z głębszych warstw, problemu by nie było. Z powodu niskich stanów w rzekach występują problemy z jakością wody. Niestety, na to nic nie poradzimy, musimy czekać na zwiększenie zasobów płynących w rzekach.
Jest rzeczą oczywistą, że na terenie każdego kraju są obszary, gdzie w pewnych warunkach określony zasób wodny jest zbyt mały. W Polsce takim obszarem jest Śląsk, który ma zbyt mało wód podziemnych (górnictwo), dlatego musi się posiłkować specjalnymi zbiornikami. Inną sprawą jest problem suszy. Zmiany klimatyczne powodują, że w określonych warunkach rolnictwo nie ma wody. Co można z tym zrobić? Sięgnąć po wody podziemne, których mamy w Polsce wystarczającą ilość i moglibyśmy wspomóc rolnictwo. Ale oczywiście, spowoduje to określone koszty i dlatego ten zasób nie jest wykorzystywany. Osobiście uważam, że tzw. mała retencja wodna jest nieporozumieniem. Świat już dawno odszedł od małej retencji zbiornikowej, u nas jest nadal „fetyszem”, niestety nieefektywnym fetyszem i kosztownym – ekonomicznie i środowiskowo.


Rozmawiała Angelika Gajewska

Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ