Partner serwisu
17 sierpnia 2015

Zarządzanie to sztuka i dar

Kategoria: Wywiady

Jak odbyło się to w praktyce?
Przeprowadziliśmy wartościowanie stanowisk pracy, w czym pomogła nam firma zewnętrzna, określając m.in. jaka jest wartość każdego stanowiska. Później zrobiliśmy etatyzację, czyli ustaliliśmy, ile jest etatów, a ile potrzeba. Został również zmieniony regulamin, a struktura organizacyjna bardziej spłaszczona z wydzieleniem obszaru biznesowego i produkcyjnego. Pracownicy zatrudnieni na stanowiskach umysłowych, jak i pracownicy liniowi oceniani są raz na kwartał  Ocena ta przekłada się na dodatek motywacyjny, uzależniony od wyników. Ustanowiona jest również nagroda roczna przyznawana w zależności od osiągnięć pracownika.

Jak załoga przyjęła te zmiany?
Mówią, że jest im ciężko, ale według mnie są zadowoleni ze zmian.

Gdyby mógł pan wymienić: największy sukces osiągnięty w Mińsku i równocześnie coś, co nie do końca się udało.
Sukcesem jest wszystko, co udało się zrealizować, czyli GIS, zdalny odczyt wodomierzy, wybór wykonawcy na SUW nr 1 z zapleczem techniczno-administracyjnym i Centralną Dyspozytornią Systemu, wzrost sprzedaży, nakreślenie planu rozwoju na lata 2014-2020. To sukces nie tylko mój, ale przede wszystkim pracowników. To oni są jego motorem, trzeba im tylko powiedzieć, żeby byli odważni w działaniach. Wychodzę z założenia, że należy delegować uprawnienia i odpowiedzialność. Kierownik danego działu jest odpowiedzialny za realizację i rozwój swojego obszaru. Nie na zasadzie „panie prezesie, co mam zrobić?”. W takiej sytuacji zawsze mówię: „weź kartkę i napisz wymówienie, jeżeli nie wiesz, co masz zrobić”. I tu od razu podkreślę: nie zwalniam ludzi bez powodu.

A moja porażka? Zatrudniłem osobę do rozliczania funduszy unijnych. Po pół roku po różnych szkoleniach, kursach pracownik ten złożył wymówienie. Zastanawiałem się co jest nie tak, co zrobić, zacząłem więc negocjować. Ostatecznie doszliśmy do porozumienia i osoba ta postanowiła jednak zostać.

To chyba nie porażka…
Byłaby to porażka, dlatego że nie miałem dublera na to stanowisko.

Jak pan myśli, jak pracownicy pana oceniają?
Sądzę, że mówią, że jestem surowym i wymagającym szefem. Wyznaczam zadania, zapisuję terminy ich realizacji, a potem sprawdzam. Pracownicy o tym wiedzą. Nie prowadzę notesu tylko po to, żeby go prowadzić. Uczyłem się o różnych motywatorach. Wiem, że należy zadbać o potrzeby pracownika, dać mu to, czego potrzebuje, ale też wymagać od niego. I tego się trzymam.

Rozmawiali: Angelika Gajewska, Przemysław Płonka
 

Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ