Partner serwisu
08 lipca 2014

10 lat w Unii – warto było?

Kategoria: Felietony

Minęło 10 lat od przystąpienia naszej pięknej i wolnej Ojczyzny do Unii Europejskiej. Pomimo początkowo zaniepokojonych głosów z różnych kręgów, integracja z Unią dała nam więcej korzyści niż strat. Jak czytamy na stronie www.10latwue.pl w naszej branży również dużo się działo dzięki unijnym dotacjom. Prawie 700 nowych lub zmodernizowanych oczyszczalni, prawie 50 tys. nowej lub wymienionej sieci wod-kan robi wrażenie. Chciałbym teraz usłyszeć zdanie wrogów Unii.

10 lat w Unii – warto było?

Zmiany na lepsze

Moim zdaniem Unia różni się tym od RWPG co NATO od Układu Warszawskiego. Do tamtego interesu wciąż musieliśmy dokładać, a co gorsza, byliśmy zamknięci na rozwinięte rynki zachodnie. Otwarcie na świat w 1989 r. spowodowało upadek wielu przedsiębiorstw głównie dlatego, że miały przestarzałą technologię, nieciekawe i fatalnie wykonane wyroby oraz bardzo wysokie koszty wytwarzania. Mało kto interesował się ile kosztuje wytworzenie produktu w sytuacji, gdy cena była ustalona odgórnie. Nie mobilizowało to do żadnych innowacji lub oszczędności. Nie inaczej było w branży wod-kan. Zarówno obiekty, jak i przewody wybudowane w latach 60. i 70. XX w. pod koniec stulecia były w fatalnym stanie. Kłopotliwe w obsłudze hydrofornie powodujące wielogodzinne braki wody, stacje uzdatniania produkujące wodę o niewłaściwych parametrach, oczyszczalnie, a właściwie podczyszczalnie ścieków zrzucające nadmierny ładunek zanieczyszczeń do rzek. Nasza stolica dopiero od ostatniego roku odbiera na oczyszczalni wszystkie ścieki komunalne! Sytuacja w małych miastach i wsiach była podobna. Wszyscy odprowadzali ścieki do gruntu przez „szczelne” osadniki bez dna. Obecnie dzięki unijnym funduszom wreszcie zapach wsi nie jest taki jak kiedyś.

Dobry kierunek

Unia narzuciła nam wysokie wymagania dotyczące jakości produkowanej wody i oczyszczonych ścieków, ale pomogła finansowo i technologicznie w ich osiągnięciu. Trochę na początku ponarzekaliśmy na wymogi, ale końcem końców wszyscy wzięli się do roboty. Jeżdżę na konferencje naukowe i słyszę jak za każdym razem ktoś się chwali nowymi inwestycjami za pieniądze unijne. Ostatnio poszczególne przedsiębiorstwa wodociągowe chwalą się, że ich woda jest zdatna do picia prosto z kranu. Zauważam wręcz modę w branży na takie kampanie (np. w Krakowie, Jaworznie, Łodzi). To dobry kierunek.

Produkty dostępne od ręki

Dzięki Unii mamy łatwy dostęp do zagranicznych produktów (ach te zasuwy firmy … dobra, nie napiszę, każdy wie) i technologii. Większość liczących się branżowych producentów europejskich posiada w Polsce przedstawicielstwa. Nie ma tygodnia, żeby ktoś nie dzwonił lub przyjeżdżał do mnie z ofertą. Są to produkty na każdą kieszeń i wysokiej jakości. Kto jeszcze nie zorientowany (w co nie bardzo wierzę, wieści rozchodzą się szybko), zapraszam na najbliższe targi wod-kan do Bydgoszczy. Przeżyje zawrót głowy. Większość produktów jest dostępna prawie od ręki, wiele firm posiada magazyny lub zakłady w Polsce. Trochę żal, że niektórzy rodzimi producenci nie wytrzymali zachodniej konkurencji (np. bielska Befa). Ale niektórzy walczą dzielnie (np. Węgierska Górka), a nowi gracze dostosowali się do wysokich wymagań jakościowych (np. Jafar , Akwa, Fila lub Aplisens) i całkiem dobrze sobie radzą. Niektóre teoretycznie zniknęły, ale wchłonięte przez zachodnie firmy wytwarzają nadal swoje dobrej jakości produkty (np. WIKA, kiedyś KFM). To również cieszy i napawa optymizmem, że nie wszystko co polskie było przestarzałe i złej jakości. Tak na marginesie nie wiadomo czy nie bylibyśmy technologiczną potęgą, gdyby nie zniszczenia w majątku i straty w fachowcach podczas II wojny światowej. Dodatkowo dołożyła się do tego grabież majątku technicznego dokonana po wojnie przez niezwyciężoną Armię Radziecką (te fakty wychodzą dopiero teraz, warto poczytać).

Wielcy Polacy

W końcu nie należy zapominać, że twórcą przemysłu naftowego był Polak, Ignacy Łukasiewicz, do którego mister Rockefeller wysyłał swoich inżynierów na nauki. Na nauki, nie przeszpiegi, ponieważ Łukasiewicz nie trzymał tajemnicy zdobytej w laboratorium wiedzy o rafinacji ropy naftowej. Możemy być z Niego dumni na równi z Marią Skłodowską-Curie. Zresztą wkład Polaków w rozwój nauk technicznych to ciekawy wątek i warto byłoby do niego wrócić.

Na powyższych przykładach widać, że nasi mają duże możliwości, niestety Polska Ludowa nie sprzyjała rozwojowi. Pobyt w Unii znacznie ułatwia ten proces. Cieszmy się, dobre czasy nastały również dla naszej branży.

 

 

Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ