Partner serwisu
12 grudnia 2016

Felieton Adama Makieły i Łukasza Lipca: Wróżba

Kategoria: Artykuły z czasopisma

Wiele miesięcy temu wspominaliśmy o ewentualnych zamiarach tworzenia nowych obciążeń parapodatkowych, które rzutują na cenę wody. Szybkimi krokami zbliża się w wodociągach kolejny termin tzw. sesji taryfowej. Znowu w wielu gminach odbędzie się burzliwa dyskusja, podczas której zapewne wielu jej uczestników podważy konieczność jakichkolwiek podwyżek cen wody i ścieków.

Felieton Adama Makieły i Łukasza Lipca: Wróżba

W ramach niesmacznego żartu pozwoliliśmy sobie na wróżenie, że skoro na Węgrzech istniała próba wprowadzenia podatku za internet, to dlaczegoż by u nas nie można wprowadzić podatku od powietrza czy wody. I nie chodzi o opłatę lokalną, do której zaliczyć można na przykład taksę klimatyczną – bo takowa nie przynosi dochodu do budżetu państwa. Skądinąd zdajemy sobie wszyscy sprawę z niewątpliwie POTRZEBNYCH REFORM TYPU: 500+, MIESZKANIE DLA MŁODYCH, SKRÓCONY WIEK EMERYTALNY i temu podobne. Są to na pewno niezmiernie miłe społeczeństwu działania, tyle tylko, że wszystkie wymagają pieniędzy. A więc gdzieś trzeba te fundusze znaleźć.

Jakże niekorzystne dla każdej władzy jest podnoszenie podatków bezpośrednich. To wie każdy – zarówno od strony tejże władzy, jak i obywateli. No więc trzeba szukać danin pośrednich, jak na przykład: obciążanie banków czy sklepów wielkopowierzchniowych nowymi podatkami. Działania te mają jedną olbrzymią zaletę – wprawdzie w ostateczności i tak ich końcowy efekt odczuje mieszkaniec/obywatel, ale nie będzie mógł o to bezpośrednio obwiniać władzy. Przecież za wzrostem cen stałyby – w oczach konsumentów – banki czy sklepy (tak by się stało, gdyby pomysłu rządzących nie zakwestionowała Unia Europejska w przedmiocie wprowadzenia podatku od sklepów wielkopowierzchniowych).

Należy więc przewidywać, że pomysły na daniny pośrednie  – odpowiedzialność, za które spadnie na inny podmiot niż rząd – będą poszukiwane i wprowadzane. Oczywiście najpewniejszą daniną jest danina od wody, gdyż używania wody nikomu się nie uda uniknąć. Można oszczędzać jej zużycie, co wskazane, ale istnieją nieprzekraczalne granice zużycia wody na jednego mieszkańca. Dlatego też podejrzenie może budzić czystość zamiarów wprowadzenia nowej stawki opłat środowiskowych, które znajdują się w projekcie nowej ustawy Prawo wodne, której wejście w życie datowane jest na 1 stycznia 2017 roku.

Oczywiście nikt normalny nie zakwestionuje wspaniałej idei ochrony naszych skromnych zasobów wodnych (autorzy felietonu również). Mało tego, jako ludzie związani z wodociągami nie mamy najmniejszych wątpliwości o słuszności takich działań. I wszystko by się zgadzało, gdyby właśnie nie nieodparte wrażenie, że za tym kryć się może kolejna danina.

Niewątpliwa podwyżka cen wody z tego tytułu i uzyskane środki wpłyną nie do kasy przedsiębiorstwa czy samorządu lokalnego, a zasilą budżet państwa. Ale odbiorcy wody, którzy i tak już narzekają na wysokie opłaty za wodę, kogo będą winili za kolejną podwyżkę? Oczywiście cała odpowiedzialność spadnie na przedsiębiorstwa wodociągowe.

Natomiast pozwalamy sobie sprawdzić intencje tak dużego wzrostu opłat środowiskowych. Zdajemy sobie sprawę z niestosowności naszych podejrzeń, że chodzi o drenaż kieszeni podatnika. Ale istnieje bardzo prosta metoda przekonania się o tym. Otóż Unia Europejska w następstwie europejskiej inicjatywy obywatelskiej „Right2Water” nawołuje do nietraktowania wody jako towaru, ale jako podstawowego środka do życia każdego człowieka. W tym kontekście najprostszą metodą na unijny apel i tym samym zadanie kłam podejrzeniom, że chodzi o drenaż kieszeni mieszkańców jest natychmiastowe wprowadzenie stawki zerowej VAT na wodę. Będzie to niepowtarzalny dowód, że nie chodziło o nową daninę.
 

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ