Partner serwisu
24 maja 2017

Grafik. Felieton Michała Rżanka

Kategoria: Artykuły z czasopisma

– Szefie, przyszłam powiedzieć, że jestem w ciąży. Przyjąłem to spokojnie, nie mając nic na sumieniu. – No trudno, bez uzgodnienia z przełożonym, ale jest pani młoda i taka jest kolej rzeczy. – Ależ szefie, sam pan w czasie życzeń noworocznych życzył nam, młodym, rozwoju rodziny. – No tak, to kiedy będzie rozwiązanie? – W lipcu. – No, proszę pani, czyli kiedy ja życzyłem, to już było po wszystkim, czyli jednak samowola i niesubordynacja. Widzę frasunek na twarzy. No dobrze, jakoś sobie poradzimy…

Grafik. Felieton Michała Rżanka

Takiego dialogu doświadczyłem kilka tygodni wcześniej. Ostatnio zwierzyła się mi młoda dziennikarka, której zaproponowano awans w redakcji. Przyjęła i tylko nie miała odwagi powiedzieć, że jest właśnie w ciąży.

Jak my, jako przełożeni, mamy reagować? Nie można ukrywać, że trochę to zaburza nam organizację pracy, ale przecież musimy być na absencje przygotowani. Praktyka jak zwykle odbiega od teorii. Tak jak różne sytuacje losowe spotykają nas na co dzień. Wspomniane na wstępie zdarzenie raczej należy przewidywać i liczyć się z konsekwencjami dla funkcjonowania firmy. Wszystko dobrze, kiedy wiek załogi jest na poziomie średnim, tzn. ani z przewagą mających bliżej do emerytury, ani z większością młodzieży. Jak prowadziło się politykę zachowawczą (bo starsi to większe doświadczenie i odpowiedzialność, a młody niech się gdzieś nauczy, to do mnie przyjdzie już „naumiany”) niekoniecznie sprawdza się nadal. Przeprowadzone modernizacje wymagają już ludzi z bardziej aktualną wiedzą i otwartych na informatyczne rozwiązania. Przyjąłem politykę przyjmowania na staż wszystkich, którzy takie uprawnienia od Urzędu Pracy dostali. Dopiero dłuższy okres obserwacji pozwala na wstępną ocenę przydatności. Idąc tą drogą, znacznie obniżyłem średni wiek załogi. Wśród stażystów również daję szansę tym, których rodzic pracuje w naszej firmie od lat i jest cenionym pracownikiem. Uważam, że nie jest to żaden nepotyzm czy inna cholera. Niedaleko pada jabłko od jabłoni (jeśli jej ostatnio nie wycięto). Zasadą jest, że nie może młody zhańbić ojca czy matki, którzy latami nienagannej pracy swoją pozycję zdobyli.

Wracając do doświadczonych, to ich wiedza, może nie zawsze poparta umiejętnością informatyczną, jednak jest bezcenna. Zmartwieniem moim jest, aby zdążyć ich wiedzę o sieciach, lokalizacji zasuw i szczególnych kolizjach oraz inne, przenieść do pamięci komputera. Póki co, jest ona w części jeszcze w tych doświadczonych głowach. Zawsze mówią, że jeśli któregoś dnia wyjedziesz do Irlandii, bo niezręcznie stwierdzić, że przeniesiesz się na łono Abrahama, to pozostanie w firmie pustka informacyjna (nawet w małym zakresie) i mozolnie będzie ta wiedza odtwarzana. Wszyscy to doskonale rozumieją, ale tylko niektórzy przekazują młodszym w celu rejestracji w bazie danych. Inni, zachowując to dla siebie, czynią ze swojej osoby pracownika ważnego, niezbędnego i niezastąpionego.

Serce się raduje, że młodzi, którzy pojawili się w ostatnich latach, czują się coraz bardziej gospodarzami w zakładzie. Szanują pracę, rozwijają się i widzą swoją przyszłość w firmie. Integrują się, czego dowodem są małżeństwa zakładowe, a w naturalnej kolejności również już maluchy odwiedzają prezesa ze swoimi rodzicami. Życie toczy się swoim rytmem. Zarówno w zakładzie, jak i poza jego ogrodzeniem, chodzi tylko o to, aby wszystko było w miarę poukładane.

O ile odejścia na emeryturę mogę jakoś zaplanować, to w tej drugiej materii nie osiągnąłem precyzji. Próba ułożenia grafiku spełzła na niczym. Skoro tak, to muszę być przygotowany na sytuacje wynikające z prawa natury. No oczywiście, swoje szacowania robię.
 

Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ