Partner serwisu
02 września 2015

Ostatnia prosta

Kategoria: Felietony

Zaczęliśmy rok, który można nazwać ostatnią prostą. Mówiąc o ostatniej prostej mam na myśli konieczność wypełnienia postanowień Traktatu Akcesyjnego w zakresie ochrony wód, a bardziej szczegółowo, już na gruncie polskim, wypełnienie zapisów Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych (KPOŚK).

Ostatnia prosta

Nie będę znęcał się nad polskim prawodawcą w zakresie dostosowywania polskiego prawa we właściwym czasie do prawa europejskiego. Nie wygląda to niestety najlepiej jeśli chodzi o terminowość uzupełnień w obszarze redukcji biogenów w ściekach. Chciałbym się jednak skupić na tych zapisach, a właściwie ich rozumieniu, dotyczących kontroli gospodarowania ściekami komunalnymi w aglomeracjach. Otóż polska transpozycja Traktatu mówi o pokryciu w odpowiednim procencie siecią kanalizacyjną obszaru aglomeracji w odniesieniu do równoważnej liczby mieszkańców (RLM). I tu zaczyna się nasz ogródek z pytaniami. Pierwszym jest oczywiście to, jakie przeliczniki ścieków przemysłowych będą stosowane, bo mam takie dość niejasne przeświadczenie, że to zbyt dokładnie objaśnione nie jest. Po drugie to kto i w jaki sposób określi liczbę mieszkańców przebywającą na obszarze aglomeracji. Boję się, że gminy, które są według prawa odpowiedzialne za nadzór oraz wykonanie zobowiązań płynących z KPOŚK, dojdą (i na swój sposób słusznie) do wniosku, że w ich najlepiej pojętym interesie jest zaniżenie ilości osób do takich wyliczeń. Jeśli tak faktycznie się stanie, to wyludnienie Polski z czasów wielkiej emigracji będzie się miało tak do rzeczywistości, jak przemieszanie się społeczeństw podczas wędrówki ludów do wyjazdu rodziny na wakacje. Myślę, że jest już niestety za późno na zbieranie w sposób systematyczny i rzetelny danych na poziomie ogólnopolskim, więc pewnie zostanie nam nasze polskie „ratuj się kto może”. Mam również wrażenie, że jest to jakby temat tabu wśród osób, które są za to odpowiedzialne. Mam tylko nadzieję, że osoby te są świadome powagi sytuacji. Na dodatek jeszcze mamy w perspektywie tego roku wybory parlamentarne, co w znakomity sposób uniemożliwi jakiekolwiek próby zmiany ustawodawstwa mogącego ułatwić osiągnięcie
założonych celów. No a w przyszłym roku... to się zobaczy. Ano niestety pewnie się nie zobaczy, bo choćbyśmy nie wiem jak wiele złośliwych dowcipów nie opowiadali na temat urzędników unijnych, to jednak jakąś logikę w postępowaniu oraz doświadczenie w takich procesach mają. Nie mamy więc co liczyć na to, że nie zauważą lub też, na co niektórzy szczególnie liczą, uda się ich zrobić w przysłowiowego konia.

O ile jeszcze problem pokrycia siecią kanalizacyjną może być w jakimś zakresie dyskusyjny, bowiem nie ma takich baz danych, które dawałyby rzetelne dane na temat liczby przebywających osób na terenie aglomeracji, o tyle nadzór nad zbiornikami bezodpływowymi (mówiąc wprost szambami) mam wrażenie, że jest na poziomie pastersko-kopalnianym. Otóż z tego co mi się udało wyczytać, a poniekąd także zrozumieć, to sto procent szamb, a właściwie tego, co one zawierają, musi być nadzorowane przez administrację lokalną. To znaczy, że dosłownie każde szambo musi zostać zinwentaryzowane (a ich budowa nie wymaga pozwolenia na budowę w związku z tym konia z rzędem temu kto powie ile ich jest) oraz określone, z kim zawarta jest umowa na wywóz nieczystości płynnych, dokąd te ścieki trafiają i co się dalej z nimi dzieje. Nie mam jakoś wrażenia, że to jest pod kontrolą. Myślę, że gminy robią to tak jak potrafią, a niektóre pewnie w ogóle tego nie robią. Sprawa nie dotyczy w skali polski setek ani tysięcy szamb. Sprawa dotyczy dziesiątek, a może nawet setek tysięcy szamb. Źle to widzę.

Na koniec jeszcze troszkę się narażę moim kolegom z branży. Czy nie lepiej jednak było optować za zapisem naszej ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków w taki sposób, by to przedsiębiorstwa wodociągowe były odpowiedzialne i finansowały przyłącza zarówno wodociągowe jak i kanalizacyjne? Ponieślibyśmy pewnie nakłady w skali kraju w wysokości penie kilkudziesięciu milionów złotych większe, ale być może dałoby się uniknąć narażenia na kary w wysokości setek milionów, ale tym razem już euro.
 

Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ