Partner serwisu
28 kwietnia 2015

Gdzie ci prezesi

Kategoria: Felietony

Pierwsze tegoroczne konferencje i spotkania branżowe. Niby jak zawsze, a jednak inaczej. Organizatorzy ci sami, sponsorzy ci sami, a uczestnicy… nie zawsze ci sami. Kilka miesięcy po wyborach samorządowych. Zmiany na fotelach burmistrzów i prezydentów to za chwilę zmiany i na stołkach prezesów czy dyrektorów.

Gdzie ci prezesi

Przy stoliku w Białowieży, na trzynastej już z kolei konferencji branżowej, siedzimy w kilka osób, które jeszcze mogą powspominać ostatnich kilka spotkań. Na butelce H2Oj znane hasło, corocznie przypominane: „… nie przejmuj się głupotą bez powodu, optymizm najważniejszy, alleluja i do przodu.”

Optymizm niby jest, bo u mnie bez zmian, ale u kolegów – niestety. „Trzeba się przyzwyczaić”, mówi kolega prezes, odkręcając wspomnianą butelkę. Takie są koleje naszego losu. Naszym panem jest właściciel w osobie aktualnie wybranego i sprawującego władzę. Miałem nie spożywać, ale z tej, no właśnie, złości, żałości, braku sprawiedliwości
czy solidarności z nieobecnymi, się przemogłem. Może nawet za wiele nie musiałem. Na etykietce dojrzałem: „Może trochę szkodzi, ale za to jakie smaczne”. Rzeczywiście, cholera, smaczne. Rozmowa potoczyła się żwawiej. Przecież to normalne, że nowa ekipa wymiata zastanych, a osadza nowych, czasami swoich. Przecież każdemu
z nas chodzi o rozsądną kontynuację i niezmarnowanie dotychczasowego. Dlaczego tak być musi, że nie liczy się dorobek i zaangażowanie w wykonywaną pracę? Doświadczenie i wiedza? Co jest podnoszone przez nową władzę przy dokonywaniu zmian? Najbardziej bezpieczne przy ewentualnym sądzeniu są utrata lub brak zaufania. Myślałby kto! Na jakiej podstawie i w odniesieniu do jakich działań? Czy chodzi o realizację zadań, czy dbałość o majątek gminy czy może o swobodę wydawania poleceń o zatrudnienie? Wszystko rozumiem, mam to szczęście współpracować z rozsądnym właścicielem.

Rozsądny nigdy nie nakaże, najwyżej się spyta, czy może są jakieś możliwości. Jeśli pojawiają się w sposób naturalny, to prowadząc określoną politykę personalną, np. odmładzając załogę, można skorzystać z oferty, pod warunkiem, że to nie jest rybołówstwo dalekomorskie czy technologia żywienia. Pojedyncze przypadki na lata. Jeśli o takim zaufaniu myślimy, to obie strony mogą wykazać się rozsądkiem. Co innego, jeśli jest podział łupów. Układ koalicyjny, wy macie dwóch prezesów i jedną radę nadzorczą, a my wiceprezydenta i trzech… To są sytuacje najgorsze i najniebezpieczniejsze dla szefów jednostek komunalnych, w tym i naszej branży. Jak temu zaradzić? Może naiwnie myślę, ale robić porządnie swoje, myśleć stale o naszych klientach i ich ocenie.

Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ