Partner serwisu
28 grudnia 2021

Współpraca wzbogaca

Kategoria: Artykuły z czasopisma

Jakiś czas temu brałem udział w tzw. naradzie koordynacyjnej. Kto był uczestnikiem jakiejkolwiek inwestycji wie, co to jest. To spotkanie osób związanych z głównym inwestorem: budowlańców, drogowców, elektryków oraz przedstawicieli wszystkich branż, których urządzenia znajdują się pod, lub nad placem budowy. O co tu chodzi?

Współpraca wzbogaca

Przypuśćmy, że ktoś chce zbudować wielorodzinny budynek mieszkalny z  parkingiem, ogrodzeniem (to jest teraz niestety coraz częstsze), placem zabaw, zieleńcem, chodnikiem. Przy okazji zarząd dróg chciałby wyremontować na koniec drogę dojazdową. Oczywiście, zanim powstanie nowa droga właściciele urządzeń podziemnych (gazownia, wodociągi i kanalizacja, energetyka, ciepłownicy) chcieliby wymienić swoje często stare, awaryjne sieci.

Tutaj zaczyna się kłopot i  wyzwanie. Każdy chciałby to zrobić jak najtaniej oraz jak najszybciej. A tu jednak jest pewna kolejność wymuszona zwykle głębokością, na której umieszczone jest dane uzbrojenie.

Zwykle na początku układamy kanały: sanitarny i deszczowy. Wiadomo, musi być spadek prawidłowy, dobra obsypka i podsypka (równie ważna; wiecie, że niektóre kanały z  PCV mają kształt kołyski pomiędzy studniami ze względu na złą podsypkę piaskową?). Tu znowu mamy problem, ponieważ często inwestorem i  użytkownikiem kanałów deszczowych jest zarząd dróg. Jeden przeszkadza drugiemu, ten nie pod – sypał, tamten zasypał... jeśli wymieniamy czynne przewody, a zdarzy się ulewa lub trzeba przepompowywać ścieki, sytuacja się komplikuje jeszcze bardziej. Budowa stoi.

Drugie w kolejności są wodociągi. Możemy wiercić (fachowo nazywa się to technologie bezwykopowe) lub układać w otwartym wykopie. Jeśli wiercimy możemy uszkodzić obce uzbrojenie, w tym nowo wybudowane kanały (i tak się zdarza). Dużą trudność stanowi posadowienie w dogodnym miejscu armatury (zasuwy, hydranty, trójniki, odejścia na przyłącza). Te często są uszkadzane podczas prowadzonych później prac (głównie drogowych). Trzeba stale zaglądać na budowę i pilnować, aby następny wykonawca nie popsuł przez nieuwagę lub wygodę efektów naszej pracy. Jeśli ktoś zerwie wodociąg, mamy rozlewisko, podbudowa do wymiany, wodociąg do odkopania i naprawy. Budowa stoi.

Następne są gazociągi. Sprawa technicznie prosta, ale ze względu na medium – poważna. Gaz jest wybuchowy, nawet iskra wskrzeszona przez ząb koparki może spowodować wybuch. Mogą zostać poszkodowani ludzie, sprzęt. Mamy pogotowie, policję, prokuratora. No i oczywiście kolejny zastój na budowie. Budowa stoi.

Następnie przychodzą panowie z energetyki i sieci światłowodowych. Również trzeba uważać. Często zdarzają się uszkodzenia. Koparka to nie sztychówka i pomimo naprawdę wybitnych umiejętności ich operatorów zdarzają się przypadki zerwania kabli. O ile kabel światłowodowy nie stanowi zagrożenia i jego zerwanie spowoduje tylko (to zależy pewnie od punktu widzenia) przerwę w połączeniu internetowym u pewnej grupy odbiorców, to zerwanie kabla energetycznego rodzi określone zagrożenia i skutki. Brak energii elektrycznej w szpitalu, szkole, zakładzie przemysłowym to zagrożenia. Pretensje, roszczenia. W najgorszym przypadku również są poszkodowani. Czyli mamy znowu: pogotowie, policję, prokuratora. Budowa stoi.

Nad tym wszystkim czuwa konserwator zabytków (w centrach miast) oraz nadzór budowlany (gdy zdarzy się jedna z opisanych powyżej katastrof ). Jeśli budowlańcy odkryją np. fragment starej budowli lub nekropolii, budowa staje, przybywają konserwatorzy z miotełką, lupą, aparatami. Budowa stoi. Czasem zdarzy się niewybuch z czasów wojny. Wtedy saperzy, policja, zamknięty ruch. Budowa stoi. Na koniec przychodzą drogowcy. Asfalt, chodnik, znaki. Przy okazji trzeba regulować po raz kolejny armaturę wod-kan-gaz i kablową do nowej niwelety. Znów podbudowa, walce, układanie warstwami, grunt musi się ustabilizować. Jeśli są duże opady, wichury – budowa stoi. Trzeba zaczynać stabilizację gruntu od początku.

W całym tym żmudnym jak widać procesie potrzebna jest dobra wola współpracy, pomocy wzajemnej, życzliwości i wyrozumiałości. Nie jest to łatwe, bo każdy ma terminy, koszty stałe i niecierpliwego zwykle inwestora. Jednak co nagle, to po diable. Jeśli na początku mądrze i  z  poszanowaniem potrzeb wszystkich stron ustalimy harmonogram oraz dobrze się do niego przygotujemy z zasobami ludzkimi, sprzętowymi i materiałowymi, możemy na koniec z satysfakcją wspólnie przeciąć wstęgę oraz rozejść się zgodzie do następnych wyzwań. Czego sobie i państwu życzę.

Felieton pochodzi z czasopisma „Kierunek WOD-KAN” nr 4/2021.

fot. 123rf/zd. ilustracyjne
Nie ma jeszcze komentarzy...
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ